“Przyjaźń, jak mówiłem, rodzi się w chwili, kiedy człowiek mówi do drugiego: “Co? Ty też? Myślałem, że już nikt poza mną…”.
- C.S. LEWIS
Sytuacja na świecie, która panuje od pewnego czasu, zmieniła nas. Separowanie się od innych prawie weszło nam w krew. Zastanawiam się więc, jak z powrotem poczuć się dobrze w nowych warunkach. Co zrobić, żebyśmy przestali czarno myśleć i widzieć? Na pewno warto robić coś, na co mamy autentyczny wpływ. Coś, na co możemy, od razu, nawet w tej chwili, skutecznie oddziaływać. Bez czekania, aż wszystko wokół ułoży się samo. Uważam, że tym czymś jest własne samopoczucie. Od czego możemy zacząć jego poprawę? Moja propozycja brzmi: od wyjścia z domu i spotkania się z prawdziwymi ludźmi.
Nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu z ludźmi
Pewnie każdy przeczuwa, że to prawda. Jednak mimo tego, zwyczajnie nie mamy ani ochoty, ani siły, ani czasu, żeby się spotykać. No bo niby z kim i gdzie? I po co? Po ośmiu godzinach pracy z koleżankami i kolegami nie uniesiemy kolejnych relacji na zewnątrz. Po prostu mamy dość. W telewizji nas straszą i dołują, a w domu czekają na nas obowiązki: pomoc dzieciom przy odrabianiu lekcji, pranie, gotowanie i remontowanie. Skąd wziąć energię i chęci do spotkań? Przecież czasami opadamy z sił. Stawiamy zupę na gazówce, odgrzewamy posiłek, zaparzamy herbatę, stawiamy kubek na stoliku, zapadamy się w fotelu i włączamy Facebooka. I tak mija nam godzina, dwie, a może i nawet cała reszta dnia.
Zapytałam swoją nastoletnią córkę, co jej dają wyjścia do ludzi, spotkania z nimi. A musicie wiedzieć, że ta młoda istota, choć jest naprawdę zajęta wieloma sprawami (przygotowaniami do matury, nauką na zajęcia zawodowe, weekendową pracą w restauracji, treningami tańca i występami, spotkaniami z ukochanym chłopakiem, z przyjaciółmi), to często wychodzi na spotkania i jeszcze wraca z nich bardzo zadowolona.
Z ciekawością zapytałam: – Córcia, dlaczego lubisz wychodzić i spotykać się ze znajomymi?
– Nie zawsze, mamo – przyznała się. – Czasami nie mam ochoty.
Zaraz jednak sprostowała – Ale gdy mam, a wiesz, że mam częściej niż nie mam, to wtedy lubię z nimi po prostu spędzać czas, bo mogę pożartować, pośmiać się i uspokoić. Zdystansować się do problemów. Być sobą. Nie udawać. Fajnie wiedzieć, że jest ktoś, kto mnie wysłucha i chce dla mnie dobrze.
– Dlaczego akurat wolisz się spotkać niż pisać na social mediach? – drążyłam.
– Bo gdy mam dobry humor to lubię się dzielić moim szczęściem z innymi, tak no wiesz, na żywo. Każdym humorem można człowieka zarazić. Ja lubię dobrym i lubię widzieć jak komuś robi się lepiej na sercu – uśmiechnęła się. – A poza tym, gdy znajomi są koło mnie to ich widzę, słyszę, czuję, że siedzą obok i jakoś mi wtedy raźniej. Dobrze jest spotkać się z takimi przyjemnymi ludźmi, bo autentycznie polepsza mi się humor, gdy akurat mam gorszy, no i uspokajam się, bo wiem że ktoś mnie rozumie i wspiera. To jest zwyczajnie dobre i miłe.
Odzyskiwanie poczucia więzi z innymi
Ci „inni” wcale nie muszą być osobami z grona naszych przyjaciół. Innymi mogą być ludzie, którzy wyznają podobne wartości, czy mają to samo hobby, bądź zainteresowania.
A co, gdy wcale nas nie ciągnie, żeby wyjść do ludzi i zbudować więź z innymi? To widocznie tak ma być. Nic na siłę. Może musimy odpocząć w samotności. Możliwe, że kiedyś naturalnie przyjdzie czas, że zmienimy myślenie i poczujemy, że to ten moment.
Przynależność do wspólnoty jest pierwotną potrzebą, i aby ją aktywować, trzeba dysponować pewnym rodzajem spojrzenia na życie. Takim, że życie nie kończy się na pracy i domu. Życie to nie tylko social media. Życie to nie tylko strefa komfortu znajomej codzienności. Życie kryje dużo dobrych, nowych doświadczeń, takich jak przyjemność przebywania z podobnymi sobie ludźmi. Choć może na początku, gdy dołączymy do grupy, będziemy czuli, że nic nas z jej członkami nie łączy, to po jakimś czasie może się okazać, że zmienimy zdanie i odkryjemy, że jest zupełnie na odwrót – mamy z nimi wiele wspólnego i to na zaskakująco głębokim poziomie.
No bo co nas łączy? Moim zdaniem życiowe doświadczenia, sposób myślenia i wnioski na temat świata. Te zasoby mogą sprawić, iż grupa naprawdę silnie się zżyje, nawet mimo różnic charakteru.
Gdy pójdziemy na zajęcia z dziergania torebek lub na warsztaty teatralne, albo praktykę jogi lub Tai Chi, może się okazać, że znajdziemy tam ludzi, którzy nas po prostu rozumieją. Możliwe, że poczujemy, iż nareszcie możemy być szczerzy, otwarci i nie skrywać słabości. To, czym podzielimy się z ludźmi w grupie, buduje więź i rodzi zaufanie. Grupa ludzi może nas wesprzeć, wyzwolić poczucie, że nie jesteśmy sami, pozwolić nam wyrazić siebie i potrenować słuchanie historii innych osób. A może nawet sprawić, że na nowo odkryjemy samych siebie, albo wreszcie rozpoznamy, co w nas siedzi.
Branie wolnego od codzienności, czyli stwarzanie czegoś swojego, w otoczeniu przyjaznych i kreatywnych ludzi
Gdy czujemy, że jesteśmy ciągle zajęci pracą i domem to warto zadbać o siebie i powiedzieć chociaż raz w miesiącu “Stop! Czas na przerwę.” I zadbać o swoją twórczą część. Odzyskać na tym polu poczucie celu. Pozwolić sobie na korzystne dla ciała i umysłu spowolnienie i przekierowanie na tworzenie. Na zrobienie czegoś zupełnie nowego i w dodatku swojego. Na przykład namalowanie obrazu!
A co, jeżeli nie wiemy, co chcemy tworzyć? W takiej sytuacji możemy przypomnieć sobie, co ostatnio podziwialiśmy u innych i nam chodziło po głowie, że my też możemy to wykonać.
Może podpatrzyliśmy u kogoś i zechcieliśmy nauczyć się uprawiać ogród, tkać gobeliny, robić na szydełku serwetki, malować akwarelami, napisać sztukę teatralną, albo zrobić na drutach szalik. Uczenie się to dobry sposób na wyjście z kołowrotu czarnych myśli. Uczenie się powoduje, że zajmujemy głowę rozpoznawaniem nowego tematu, wyborem oraz zakupem materiałów i narzędzi, uczeniem się technik tworzenia, a przy okazji przestajemy myśleć o trapiących nas sprawach. Znajdujemy własny, intymny, twórczy sposób na przywrócenie równowagi w samopoczuciu.
Czasami jednak bywa, że wcale nie mamy ochoty nauczyć się czegoś nowego, natomiast drzemie w nas potrzeba, by podzielić się swoimi umiejętnościami. Mamy chęć poświęcić swój czas innym. W takim przypadku zadam ci pytanie. Czy możesz służyć radą komuś, kto pragnie na przykład zacząć wystawiać swoje sztuki teatralne, albo nauczyć się zdrowo gotować dla swojej rodziny? A może umiesz słuchać innych? Wszyscy mamy coś do dania z siebie innym ludziom. Czego TY mógłbyś dzisiaj, bez wysiłku, z radością – nauczyć innych?
Podejmowanie trudu, aby znaleźć istniejący lub stworzyć własny, przyjazny i zżyty krąg
Rozejrzyj się po mieście, po domach kultury, po świetlicach. Tam wiele się dzieje. Jeżeli jednak uważasz, że wcale tak nie jest, to może twój wniosek jest znakiem, że to właśnie ty masz zainicjować spotkanie, warsztaty, kręgi. Jak myślisz?
Jak to zrobić w praktyce? Masz pomysł na swoje zajęcia to zgłoś się do świetlicy w Droszkowie, do mnie, czyli Gosi Szczepaniak (tel. 572 624 087). Natomiast jeżeli chcesz przejrzeć harmonogram zajęć i stwierdzić, w czym masz ochotę uczestniczyć, wejdź na stronę świetlicy na Facebooku @swietlicadroszkow. Zobacz, co oferujemy.
Uważam, że dobrze jest tworzyć i być razem, w miejscu, które lubimy, które jest nam najbliższe – zarówno sercu, jak i dystansem. Czy masz takie miejsce? Jeżeli nie, zajrzyj do nas. A jeśli tak, to może właśnie nastał czas, aby tam skierować swoje kroki. Jak czujesz?
Mam nadzieję, że powyższy tekst zainspiruje was do łagodnego spojrzenia w siebie, zadbania o dobre samopoczucie i dołączenia do grupy warsztatowej, do kręgu lub innej wspólnoty. Spowoduje, że jeszcze raz spróbujecie wyjść do ludzi, znaleźć lub stworzyć swoje plemię i przy okazji wspólnie spędzonego czasu, nauczyć się dziergania, rysowania, gotowania. Uważam, że takie działania uchronią nas od samotności, stresu, a obdarzą poczuciem kompetencji i przynależności. Napełnią radością i poczuciem sensu. Przywrócą spokój ducha. Sprawią, że poczujemy się dobrze w tym świecie.
Małgorzata Szczepaniak
koordynatorka świetlicy w Droszkowie